- zapytał mój kolega z pracy Krystian. Czy on mówił o mnie? Czy on mówił o mnie? Nie, w końcu jesteśmy bratnimi duszami. Chociaż tak dziwnie na mnie spojrzał. No kurwa. W sumie byliśmy wtedy sami i o kim by to mówił? Fajnie, więc tak mnie widzą ludzie. Ale z drugiej strony przecież nie mógł by mnie obrazić tak prosto w twarz. Lubię myśleć o sobie, że jestem uroczym i zabawnym alkoholikiem z tendencja do szaleństwa. Słowo:"pojebany" burzy lekko ten obraz. Teraz w tle leciałby marsz pogrzebny, a ja spadałabym w otchłań krzycząc, że pojebanych też lubią.
Mój ojciec też miał podobne zdanie. Twierdził, że jestem tak walnięta, że gdyby ktoś mnie porwał to wystarczy, że zaczęłabym gadać, a odstawiłby mnie pod dom z piskiem opon. Zabawna historia, tyle, że może być prawdziwa. W moim życiu jest tyle traum i niezabliźnionych ran, że mogłabym nimi obdarować przynajmniej 4 osoby. Rodzice zniszczyli mi życie. Wiem, jestem zbyt stara, żeby obwiniać o wszystko rodziców, ale po pierwsze to prawda, a po drugie musze to robić, żeby przetrwać. Tak jak powiedziałam dziś Krystianowi: mój ojciec nienawidzi Żydów, czarnych, PO, innych ludzi i mnie 😉 Mam nadzieję, że w takiej kolejności, choć mam dziwne wrażenie, że mogę być na szczycie listy. Też twierdził, że jestem pojebana, choć w dobrych latach widział we mnie syna, którego nigdy nie miał. Sorry, ale chuja sobie nie przyszyję. To może być powód mojego miotania się w życiu, miotania się i zagubienia, wybierania złych facetów, ufania w każda bajkę, która owi faceci mi sprzedawali. Tylko mnie kochaj, szeptałam bezgłośnie tonąc w oceanie nieszczęścia i bólu. Wiem, dużo nawiązań do wody, ale jak byłam dzieckiem i byłam z rodzicami nad rzeką to o mało się nie utopiłam. Uratowały mnie dwa kucyki z białymi kokardami, które były widoczne na powierzchni wody. Ktoś zapyta czy pamiętam coś z tamtej chwili. A i owszem: zielone glony pod wodą i głosy rozsadzające mi mózg, które wołały: chodź z nami, chodź z nami. Żartuję, glony były takie niebiesko-zielone, choć może bardziej zielone, ale nie pamiętam, żebym łapała oddech. A podobno oddech to życie. Chyba dostałam wtedy drugą szansę od losu, no kurwa WOW.
Może umarłam? Może przeżyłam śmierć kliniczną? Hmm, to by tłumaczyło wiele rzeczy. To by wyjaśniało dlaczego jestem jaka jestem. Co prawda ojciec wyciągnął mnie z tej wody, ale może podświadomie mnie znienawidził i karał za to, że poniósł porażkę wychowawczą, bo o mało nie umarłam? Obwinił mnie za wszystkie swoje porażki i teraz ja, jako najstarsza córka niosę traumy rodzinne?
Jestem najgorszym koszmarem Freuda.
Dlatego może i jestem pojebana, ale z moim dzieciństwem, rodzicami, traumami rodzinnymi jak mogłabym trwać, żyć i nie zwariować? Boże, nie odpowiadaj, plisss.. Tak Krystianie, nie wychowałam się w pałacu ze złotymi klamkami, tylko wychowała mnie ulica. Żyj, żeby przetrwać i twarde prawo pięści. Zjebane dzieciństwo, traumy wojenne, odrzucenie przez najbliższych, prawie bezdomność, dwóch wujków alkoholików w rodzinie, problemy psychiczne, problemy z kolanem, problemy z alkoholem, problemy z fajkami, problemy z facetami, sama sobą, porażka macierzyństwa, mafiosi, którzy zamieszkali w bloku obok- kim jestem i dokąd zmierzam, że tak poetycko spytam? Chciałabym być normalna, może mniej pojebana, ale los nie dał mi wyboru. Ale jak to mówia: jeśli Bóg zsyła na Ciebie przeszkody to znaczy, ze jesteś stworzony, by im podołać. No nie wiem. Jestem w rozsypce Boże, nie uniosę więcej. Wybacz, ale nie urodzę polskiego Mesjasza, bo jestem zbyt nawalona i niewyspana. No chyba, że bardzo chcesz. Ale z drugiej strony dobrze wiemy, że nie nadaję się na świętą, zbyt wiele razy upadałam, by złota aureola zawisła nad moją głową. Poza tym będę szczera: jestem za stara Boże, żeby zostać matka i tez nie czuje tego vibu. Macierzyństwo nie jest moją mocną stroną. Pozdrawiam moją ukochaną córkę Filipinę, imię zmienione na potrzeby filmu, hłe, hłe.
Jakby tego było mało to budzę się codziennie o 3 rano, a Anka mówi, ze to godzina diabła i demony mnie nawiedzają. Czego chcecie? Czego chcesz królu piekła? Już nic nie mam, jestem na dnie, samotna i opuszczona i nieszczęśliwa, nie radząca sobie z niczym, upadła 35-letnia (hłe, hłe) alkoholiczka. Więc ponawiam pytanie: czego chcecie ode mnie? Nie mam już nic.
A odnośnie tragedii i traum, mam jednego czarnego włosa na brodzie, którego regularnie wyrywam pęsetą. Jeżeli to nie jest oznaka diabła to musi być menopauza. Super, świetnie, powitajmy na scenie królową demonów i piekieł, kobietę, która spierdoliła moje życie: moją matkę. Czujecie ten vibe? Jedno nieszczęście większe od drugiego, dadada dam.
Ponawiając pytanie czy mało jest pojebów? W mojej rodzinie wystarczająco dużo i nie ma takiej ilości alkoholu, żeby to wyprzeć z podświadomości. Ach... Ach... WYPARCIE to jest to, wyparłam w życiu już tyle rzeczy, że stałam się królową wyparcia, studnią bez dna gdzie jest wszystko co wyparte.
Panie i panowie, wsadźcie moją rękę do ognia, a nie zdradzę hasło do Troi !
Żartuję. Jeszcze ogień nie muśnie koniuszka mojego palca, a wyśpiewam wszystko krzycząc: boję się i boję się. A jeśli chodzi o strach to w dzieciństwie rodzice przywiązywali mnie do kaloryfera... żartuję. Mieliśmy grzejniki 😂
Czy potrafię jeszcze płakać? Czy ja coś czuję? Siadam w fotelu i patrzę w okno. Kwitnie bez, kocham bzy. W tamtym domu posadziłam kilka drzewek bzu i myślałam, że na starość będę wąchać (jak się pisze wąchać? jakie h? nie wiem ) i znajdywać w moim ogródku ukojenie. Co dostałam zamiast tego? Nic. Jak moi rodzice nas wyrzucili stamtąd, ojciec kiedyś zadzwonił do mnie i powiedział, żebym brała te jebane krzaki.
Sam jest jebanym krzakiem. Bez odbioru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz