Chciałabym być na tyle czujna, żeby nie przegapić tego co ważne. Kiedy uciekałam z domu rodzinnego płakałam i krzyczałam, a potem wpadłam w otumanienie. Nie czułam nic. Dzień za dniem, krok za krokiem, tak żyłam. Bo gdybym zaczęła czuć rozpadłabym się na milion kawałków i chyba nie wstałabym już z tej zimnej podłogi w łazience. Myślałam, że to koniec, że teraz umrę i że już nie dam rady. Dzień za dniem. A dzisiaj?
A dzisiaj żyję. Poznałam ludzi, którzy uczą mnie na nowo jak być sobą i żyć. Ania zmieniła moje życie, w pewnym sensie ciągnie mnie w górę i uczy, że co ma być to będzie Ja zawsze się martwię i narzekam i tak godzinami, a ona zawsze mi powtarzała, że nie ma co myśleć i się dołować, będzie co ma być. Czasami kiedy znów zaczynam wpadać w czarnowidztwo słyszę w głowie jej głos, który wrzeszczy na mnie, przyzywa mnie do porządku, a potem uparcie szepcze, że przecież będzie co ma być. Dodatkowo zwracam oczy ku niebu, do góry, ale tylko oczy nie całą głowę, bo wtedy człowiek się uspokaja i nie da się myśleć. Kiedy zwracasz wzrok do góry następuje stan zen, żadnych myśli, żadnego dołowania, nic. Dla pewności dmucham jeszcze w kciuk, żeby zdenerwowanie przeszło. Na chwilę pomaga, ale czasem chwila to cała wieczność.
Mam w pracy kolegę, Krystiana, z którym gadamy godzinami. Chyba o wszystkim i czasem myślę sobie, że to takie piękne, że czasem ludzie zdejmują maski i pokazują siebie prawdziwymi. Bez udawania, mydlenia oczu i całego tego trolo lolo. W życiu nie ma miejsca na prawdę, ale czasem spotykasz kogoś przy kim jesteś sobą, z samymi wadami i niedociągnięciami, z przeszłością, która pali ci skórę i zabija powoli, a ta druga osoba akceptuje ciebie takim jakim jesteś. Są ludzie, przy których nie musisz udawać, kłamać, i miotać się. Stajesz wtedy i pokazujesz: taka czy taki jestem, walczę ze swoimi demonami, a może nimi jestem. Ktoś zaakceptuje, ktoś odepchnie, ale Ty trwasz.
Kiedy będziecie w moim wieku to zrozumiecie, że w życiu nie ma miejsca na prawdę, ale prawda i autentyczność jest tym co was wyzwoli.
Jest też inny kolega z pracy, Dawid, który uczy mnie, że trzeba upadać i podnosić się, w pomarańczowych i odblaskowych rękawiczkach i ja czuję ten blues. Mistrz Podbeskidzia w jeździe na rowerze, bywalec okolicznych SOR-ów , który nigdy się nie poddaje. Który się gubi przez remonty na drogach i pyka 30 kilometrów na rowerze. Sportowiec taki jak ja, z rozbitymi kolanami, ale ważne, że mamy jedno marzenie: lateksowe wdzianka sportowców.
Chciałabym tak trwać w tym zacnym towarzystwie nawet tysiąc lat.
Śmiejemy się naprawdę i szczerze, chodzą ze mną palić, gadamy, a i czasem milczymy. Mało kto pamięta jak ważny jest drugi człowiek, jak ważne są relacje i rozmowy, głęboka nić porozumienia. Wczoraj ich nie znałam, a dzisiaj gadamy o wszystkim godzinami. Gdyby ktoś mi powiedział 5 lat temu, że na starość spotkam męskie bratnie dusze wyśmiałabym go. Te znajomości dają mi głęboki i prawdziwe szczęście, otwierają okienka w mojej duszy i czasem znów czuję, że to wszystko jest coś warte.
Mam też innego kolegę, z którym nigdy nic nie wiadomo i sama nie rozumiem. To długa i skomplikowana historia, czasem przyjemna, a czasem bolesna. Ale ważna, bo wiem, że wciąż mogę coś poczuć. Za rok o takim czasie już będę wiedzieć jak to się skończyło. Za rok o takim czasie..
Miała być burza, a świeci słońce. Miał być koniec świata, a nadchodzi nowy dzien. O Boże, w którego już nie wierzę, daj mi siłę i ocal mnie. I pomóż mi i prowadź mnie i jeszcze raz: daj mi siłę.
Jutro idę do fryzjera na 7:15 i chciałabym zaszaleć. Podobno we włosach jest ukryta pamięć tego co się zdarzyło, a ja czuję, że chcę je ściąć, że chce coś zmienić. Czy, gdy zetnę włosy, to zapomnę? Czy przestanie mnie boleć i ranić?
Pewnie nie, ale pomarzyć zawsze można.
Wypłyń z bezpiecznego portu, mówili. Wypłynęłam i co? I chuj, tylko się pogubiłam i nie znam drogi ani do przodu ani do tyłu.
Za rok o taki czasie będę wiedzieć
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz